sobota, 8 lutego 2014

Cafe Hultaj Ali Baba - P.




Cafe Hultaj Ali Baba gości postać niecodzienną. P. jest bohaterem literackim i narratorem powieści „Pół litra na krawędzi”. Siada przy stoliku. Zamawia szklankę koktajlu z czerwonej porzeczki. Stuka palcami w blat stolika i wpatruje się w prowadzącego wywiad.

Zastanawiasz się, kto stoi za brutalnymi, być może rytualnymi morderstwami w stolicy? Chcesz się dowiedzieć o skakaniu z dachu Stadionu Narodowego po opróżnieniu ostatniej butelki wódki? Interesuje cię zombie Bartek, gwiazda techno-punkowego zespołu „Ja i moje członki”? P. z chęcią opowie o tym i innych, równie ciekawych kulisach pracy i powieści.

Powiedz coś o sobie.

Nazywam się P. Po prostu, zwyczajnie P. P. jak pesymista, prowokator, pyskacz, parskający śmiechem, pożeracz słodyczy, pianista, podróżnik, popularyzator wywalenizmu, panczenista, prostytutor.

Prostytutor?

Prostytutor to ten, kto dał w życiu ciała i konsekwentnie przepuszcza kolejne dni, miesiące, lata.

Jak dostałeś rolę narratora powieści „Pół litra na krawędzi”?

Odpoczywałem po ostatniej powieści, „Aniele krótkiego lotu“. Byłem w niej przyjacielem głównego bohatera, Kszysztofa.

Kszysztofa?

Tak, urzędniczka wypisując akt urodzenia przekręciła jego imię. Nie ważne. „Anioł” skończył się, byłem bez etatu. Relaksowałem się w głowie autora, gdzieś na granicach jego świadomości. Zbijałem bąki, liczyłem do miliona, grałem w bierki z innymi. Aż tu pewnego dnia autor, tj. Opłocki, wywołał mnie z błogiego stanu i oznajmił: Mam coś dla ciebie. I tak zostałem zaprzęgnięty do roli narratora.

Zaprzęgnięty? Czyli nie chciałeś tego?

Jestem bohaterem literackim, z aspiracjami do bycia postacią pierwszoplanową. Nagle autor proponuje mi, żebym wszedł do kabiny narratorskiej i jedynie czytał, najlepiej bez komentowania, co dzieje się w powieści. Ale co miałem robić. Jeszcze obraziłby się, nie obsadził w kolejnej powieści i lipa.

Są też inni pisarze.

Każdy ma swoich pupilków, kreacje, wytwory wyobraźni pasujące do ich koncepcji. W świecie literackim panuje inny układ sił. Dlatego wziąłem co dawał mój literacki ojciec i mniej lub bardziej pokornie wykonywałem powierzone zadanie.

Jak czułeś się jako narrator powieści?

Czułem się trochę nieswojo. Wiesz, to tak, jakby kura podskakiwała na podwórku, przez chwilę była w powietrzu, ale do latania jej daleko. Podobnie było ze mną, dostałem możliwość pojawienia się w powieści, obserwowania z pierwszych rzędów losów bohaterów i to w fazie tworzenia „Pół litra na krawędzi”. Jednak do tego, by poczuć klimat powieści i odgrywać ją było mi daleko.

Nie jesteś typem pokornego pracownika. Lubisz wyjść poza scenariusz. Tak jak we fragmencie, gdy okrzyczałeś wampira po tym, jak ukrywał się po wybuchu kamienicy i nie dawał znaku życia.

A co będę siedział z podkulonym ogonem. Zwłaszcza, gdy opisuje się losy dwójki średnio rozgarniętych życiowo bohaterów. Niby bystrzy, na swój sposób zabawni, ale przez ich naiwność wpadają co chwilę w tarapaty. Gdy na dodatek zabierają się za prowadzenie śledztwa to ze śmiechu można boki zrywać.

Opowiedz o śledztwie. Czego dotyczy?

Policja znajduje zmasakrowane zwłoki młodej kobiety. Podejrzewa się, że było to morderstwo rytualne. Kto jest sprawcą? Grasujący po stolicy psychopata? Demony przybyłe zza oceanu? Może Piotr Kłak, nie panujący nad transformacjami wilkołak? Zwłaszcza, że przechodzi "ciemną noc". Żeby oczyścić się z zarzutów zaczyna śledztwo, między piciem na szczycie Pałacu Kultury i w obskurnym pubie "Termolyksoza". W ciągłym imprezowaniu i nieudolnym dochodzeniu pomagają mu przyjaciele: wampir Jerzy oraz gwiazda techno-punka, zombie Bartek. Morderca jednak nie próżnuje.

„Pół litra na krawędzi“ to historia zanurzona w alkoholu. Wilkołak Kłak i wampir Jerzy co chwilę piją, właściwie chleją. Albo na imprezach, albo w ich ulubionym, obskurnym pubie „Termolyksoza”.

Poszukują własnej tożsamości w świecie, gdzie można być każdym, ale często zapomina się o byciu sobą. Uciekają w alkohol, co pozornie im pomaga. Pozwala poczuć się lepiej, lecz nie przynosi rozwiązania problemu. Chyba, że tak jak Piotr Kłak jest się bohaterem literackim i czeka się na interwencję autora. 
 
W książce na zakończenie imprezy Piotr i Jerzy piją ostatnią butelkę wódki na szczycie wysokich budynków, np. Pałacu Kultury. Potem z nich skaczą. Co czułeś, gdy dowiedziałeś się o ich zabawie?

Cyrk ma swoje małpy, a one ulubione sztuczki. Podobnie było z Piotrem i Jerzym. Chcieli strzelać do siebie parówkami, to strzelali. Zapragnęli skoczyć z dachu Stadionu Narodowego, to skoczyli. Pomyśleli o tym, by upić się w obskurnym pubie, to szli tam i pili piwo za piwem, flaszkę za flaszką.

Bałeś się chodzić z bohaterami do „Termolyksozy“, ich ulubionego lokalu?

Dzięki zapisom umowy, jaką narratorzy zawarli z autorami powieści, nic mi nie groziło. Bardziej obawiałem się ich kolejnego upodlenia i wstydu, jaki mi narobią.

Co sądzisz o ich przyjacielu, zombie Bartku i jego techno-punkowym zespole „Ja i moje członki“?

Świat widział już wiele podobnych inicjatyw. Byli tacy, co własne odchody zamykali w puszkach i wystawiali w galerii sztuki. Inni przybijali gwoździe do klawiszy pianina. Techno-punk nie przeraża mnie. Bez względu na poziom jazgotu i tekstów ambitnych jak oglądanie TV 6 godzin dziennie.

Pojawia się motyw rozbitka Johna Goodmana i tajemniczych duchów wyspy. Zaintrygowało cię to?

Niewiele wiemy o losach Goodmana. Owiane są tajemnicą, w którą idealnie wpasowują się duchy wyspy. Kim są i czy są? Na pewno wiąże się z tym mroczna historia.

Co najbardziej zaintrygowało cię w powieści?

Jaskinia Kłaka pod jego mieszkaniem na Pradze. Nie miałem tam wglądu i to mnie denerwowało. Ciekawe, co znajdowało się w środku. Jakie były jej rozmiary. Czy trzymał tam kolekcję matchboxów, płyt Jamesa Browna, a może tam znajdowała się bursztynowa komnata?

Co najbardziej zaskoczyło cię w powieści „Pół litra na krawędzi“?

Scena w kanałach. Sam nie wiem, jak ją interpretować. Moim zdaniem to nie był koniec.

Czym się prywatnie interesujesz?

Lizaniem sopli lodu. Ściganiem się ze ślimakami. Spaniem na jeszcze ciepłych maskach samochodów.

Plany na przyszłość?

Pewnie będę narratorem dalszych losów Kłaka i jego kumpli. Po tym jak skończyło się „Pół litra na krawędzi” wydaje się to nieuniknione.


Chcesz zapoznać się z bezpłatnym fragmentem - ćwiartka powieści gratis
Książka jest do nabycia na:
Więcej o powieści na: www.pollitranakrawedzi.blogspot.com



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz