Cafe
Hultaj Ali Baba gości postać niecodzienną. P. jest bohaterem literackim i narratorem
powieści „Pół litra na krawędzi”. Siada przy stoliku. Zamawia szklankę koktajlu
z czerwonej porzeczki. Stuka palcami w blat stolika i wpatruje się w
prowadzącego wywiad.
Zastanawiasz
się, kto stoi za brutalnymi, być może rytualnymi morderstwami w stolicy? Chcesz
się dowiedzieć o skakaniu z dachu Stadionu Narodowego po opróżnieniu ostatniej
butelki wódki? Interesuje cię zombie Bartek, gwiazda techno-punkowego zespołu „Ja
i moje członki”? P. z chęcią opowie o tym i innych, równie ciekawych kulisach
pracy i powieści.
Powiedz coś o sobie.
Nazywam
się P. Po prostu, zwyczajnie P. P. jak pesymista, prowokator, pyskacz,
parskający śmiechem, pożeracz słodyczy, pianista, podróżnik, popularyzator
wywalenizmu, panczenista, prostytutor.
Prostytutor?
Prostytutor
to ten, kto dał w życiu ciała i konsekwentnie przepuszcza kolejne dni,
miesiące, lata.
Jak dostałeś rolę narratora powieści „Pół litra
na krawędzi”?
Odpoczywałem
po ostatniej powieści, „Aniele krótkiego lotu“. Byłem w niej przyjacielem
głównego bohatera, Kszysztofa.
Kszysztofa?
Tak, urzędniczka
wypisując akt urodzenia przekręciła jego imię. Nie ważne. „Anioł” skończył się,
byłem bez etatu. Relaksowałem się w głowie autora, gdzieś na granicach jego
świadomości. Zbijałem bąki, liczyłem do miliona, grałem w bierki z innymi. Aż
tu pewnego dnia autor, tj. Opłocki, wywołał mnie z błogiego stanu i oznajmił: Mam coś dla ciebie. I tak zostałem
zaprzęgnięty do roli narratora.
Zaprzęgnięty? Czyli nie chciałeś tego?
Jestem bohaterem
literackim, z aspiracjami do bycia postacią pierwszoplanową. Nagle autor
proponuje mi, żebym wszedł do kabiny narratorskiej i jedynie czytał, najlepiej
bez komentowania, co dzieje się w powieści. Ale co miałem robić. Jeszcze
obraziłby się, nie obsadził w kolejnej powieści i lipa.
Są też inni pisarze.
Każdy ma swoich
pupilków, kreacje, wytwory wyobraźni pasujące do ich koncepcji. W świecie
literackim panuje inny układ sił. Dlatego wziąłem co dawał mój literacki ojciec
i mniej lub bardziej pokornie wykonywałem powierzone zadanie.
Jak czułeś się jako narrator powieści?
Czułem się trochę
nieswojo. Wiesz, to tak, jakby kura podskakiwała na podwórku, przez chwilę była
w powietrzu, ale do latania jej daleko. Podobnie było ze mną, dostałem
możliwość pojawienia się w powieści, obserwowania z pierwszych rzędów losów
bohaterów i to w fazie tworzenia „Pół litra na krawędzi”. Jednak do tego, by
poczuć klimat powieści i odgrywać ją było mi daleko.
Nie jesteś typem pokornego pracownika. Lubisz wyjść poza
scenariusz. Tak jak we fragmencie, gdy okrzyczałeś wampira po tym, jak ukrywał
się po wybuchu kamienicy i nie dawał znaku życia.
A co będę siedział z
podkulonym ogonem. Zwłaszcza, gdy opisuje się losy dwójki średnio rozgarniętych
życiowo bohaterów. Niby bystrzy, na swój sposób zabawni, ale przez ich naiwność
wpadają co chwilę w tarapaty. Gdy na dodatek zabierają się za prowadzenie
śledztwa to ze śmiechu można boki zrywać.
Opowiedz o śledztwie. Czego dotyczy?
Policja znajduje zmasakrowane zwłoki młodej kobiety. Podejrzewa się, że było to morderstwo rytualne. Kto jest sprawcą? Grasujący po stolicy psychopata? Demony przybyłe zza oceanu? Może Piotr Kłak, nie panujący nad transformacjami wilkołak? Zwłaszcza, że przechodzi "ciemną noc". Żeby oczyścić się z zarzutów zaczyna śledztwo, między piciem na szczycie Pałacu Kultury i w obskurnym pubie "Termolyksoza". W ciągłym imprezowaniu i nieudolnym dochodzeniu pomagają mu przyjaciele: wampir Jerzy oraz gwiazda techno-punka, zombie Bartek. Morderca jednak nie próżnuje.
„Pół litra na krawędzi“
to historia zanurzona w alkoholu. Wilkołak Kłak i wampir Jerzy co chwilę piją,
właściwie chleją. Albo na imprezach, albo w ich ulubionym, obskurnym pubie
„Termolyksoza”.
Poszukują
własnej tożsamości w świecie, gdzie można być każdym, ale często zapomina się o
byciu sobą. Uciekają w alkohol, co pozornie im pomaga. Pozwala poczuć się
lepiej, lecz nie przynosi rozwiązania problemu. Chyba, że tak jak Piotr Kłak
jest się bohaterem literackim i czeka się na interwencję autora.
W książce na zakończenie imprezy Piotr i
Jerzy piją ostatnią butelkę wódki na szczycie wysokich budynków, np. Pałacu
Kultury. Potem z nich skaczą. Co czułeś, gdy dowiedziałeś się o ich zabawie?
Cyrk ma swoje małpy,
a one ulubione sztuczki. Podobnie było z Piotrem i Jerzym. Chcieli strzelać do
siebie parówkami, to strzelali. Zapragnęli skoczyć z dachu Stadionu Narodowego,
to skoczyli. Pomyśleli o tym, by upić się w obskurnym pubie, to szli tam i pili
piwo za piwem, flaszkę za flaszką.
Bałeś się chodzić z bohaterami do „Termolyksozy“, ich ulubionego
lokalu?
Dzięki zapisom
umowy, jaką narratorzy zawarli z autorami powieści, nic mi nie groziło.
Bardziej obawiałem się ich kolejnego upodlenia i wstydu, jaki mi narobią.
Co sądzisz o ich przyjacielu, zombie Bartku i jego techno-punkowym
zespole „Ja i moje członki“?
Świat widział już
wiele podobnych inicjatyw. Byli tacy, co własne odchody zamykali w puszkach i
wystawiali w galerii sztuki. Inni przybijali gwoździe do klawiszy pianina.
Techno-punk nie przeraża mnie. Bez względu na poziom jazgotu i tekstów ambitnych
jak oglądanie TV 6 godzin dziennie.
Pojawia się motyw rozbitka Johna Goodmana i tajemniczych duchów
wyspy. Zaintrygowało cię to?
Niewiele wiemy o
losach Goodmana. Owiane są tajemnicą, w którą idealnie wpasowują się duchy
wyspy. Kim są i czy są? Na pewno wiąże się z tym mroczna historia.
Co najbardziej zaintrygowało cię w powieści?
Jaskinia Kłaka pod
jego mieszkaniem na Pradze. Nie miałem tam wglądu i to mnie denerwowało.
Ciekawe, co znajdowało się w środku. Jakie były jej rozmiary. Czy trzymał tam
kolekcję matchboxów, płyt Jamesa Browna, a może tam znajdowała się bursztynowa
komnata?
Co najbardziej zaskoczyło cię w powieści „Pół litra na krawędzi“?
Scena w kanałach.
Sam nie wiem, jak ją interpretować. Moim zdaniem to nie był koniec.
Czym się prywatnie interesujesz?
Lizaniem sopli lodu.
Ściganiem się ze ślimakami. Spaniem na jeszcze ciepłych maskach samochodów.
Plany na przyszłość?
Pewnie będę
narratorem dalszych losów Kłaka i jego kumpli. Po tym jak skończyło się „Pół
litra na krawędzi” wydaje się to nieuniknione.
Chcesz zapoznać się z
bezpłatnym fragmentem - ćwiartka
powieści gratis
Książka jest do nabycia
na:
Więcej o powieści na: www.pollitranakrawedzi.blogspot.com

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz